Chyba każdy z nas słyszał o witaminie C. I prawie każdy też próbował nią leczyć objawy przeziębienia lub zwiastuny grypy. Jednak pewnie nie wszyscy wiedzą, że witamina C może być z powodzeniem stosowana w leczeniu onkologicznym.
Witaminę C odkrył prawie 90 lat temu węgierski biochemik Albert Szent-Györgyi de Nagyrápolt, który za jej wynalezienie i ustalenie budowy chemicznej został w 1937 roku wyróżniony Nagrodą Nobla.
Jest rozpuszczalna w wodzie, syntetyzowana z glukozy przez rośliny i większość zwierząt. Człowiek nie ma zdolności syntezy kwasu askorbinowego, dlatego też musi dostarczać tę witaminę z zewnątrz – z pożywieniem lub zażywając odpowiednie suplementy diety.
Ogólnie przyjęto, że dobowa dawka witaminy potrzebna organizmowi ludzkiemu wynosi ok. 60 mg. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rekomenduje spożywanie witaminy C w ilości od 45 do 90 mg na dobę dla dorosłego, w pełni zdrowego człowieka ważącego przeciętnie 75 kg.
Jednak niektórzy badacze uważają, że najlepiej profilaktycznie spożywać większe dawki, do 200 g/dobę. Wiadomo z pewnością, że niedobór kwasu askorbinowego nie prowadzi do niczego dobrego, gdyż może wywołać szkorbut i stać się nawet przyczyną śmierci.
Witamina C i lewoskrętny fenomen
Jeśli mieliście możliwość przysłuchania się rozmowom pacjentów onkologicznych, to z pewnością wiecie, że nie stronią oni od tematów dotyczących naturalnych metod leczenia raka.
Od pewnego czasu na korytarzach przychodni, w sklepach, na oddziałach onkologicznych itp. poruszany jest temat przyjmowania witaminy C, ale tylko lewoskrętnej. Jesteśmy wprost zalewani informacjami o tym, że witamina C leczy raka, ale tylko wtedy, gdy jest przyjmowana właśnie w postaci witaminy C lewoskrętnej. Czy coś takiego istnieje i działa? Spróbujmy przyjrzeć się temu nieco bliżej.
O tym, że syntetyczna witamina C może być panaceum na wszystkie dolegliwości, zaczęło być głośno za sprawą Linusa Paulinga, dwukrotnego laureata Nagrody Nobla. Według jego hipotezy przyjmowanie potężnych dawek kwasu askorbinowego miało zapobiegać nowotworom i skutecznie je leczyć.
W ten sposób przekazał milionom ludzi na świecie wiadomość o leczniczych właściwościach witamin i obudził w nich nadzieję na lepsze życie, ale także tym sposobem „odebrał pełnię władz” lekarzom, niejako wkraczając na grząski grunt pomiędzy medycyną konwencjonalną a niekonwencjonalną.
Odkrycie Paulinga nie zyskało jednak naukowej aprobaty, gdyż po jego śmierci udowodniono, że sfałszował wszystkie wyniki badań klinicznych. Niemniej jednak wiedza na temat cudownego działania witamin nie odeszła w zapomnienie.
Musimy pamiętać, że Linus Pauling nie był lekarzem. Był za to geniuszem chemii molekularnej i dobrze wiedział, że kwas askorbinowy (naturalna witamina C), który występuje w warzywach i owocach, można zastąpić jego syntetycznym sobowtórem (izomerem — kwasem L-askorbinowym).
Większość społeczeństwa nie miała i do dzisiaj nie ma jednak ani wiedzy, ani doświadczenia w obcowaniu z chemią na tzw. wysokim poziomie, dlatego też nigdy nie zrozumie, na czym polega ta różnica.
Marketingowy kit
Dlaczego więc witaminowy przemysł propaguje istnienie odmiennego związku witaminy C? Cóż, z bólem, ale trzeba to przyznać, że jest to forma sprytnie przeprowadzonego marketingowego oszustwa.
Niektórzy w ten sposób próbują sprzedawać super, ekstra, wspaniałomyślne produkty za dwa razy wyższą cenę. Zatem przypomnijmy jeszcze raz — witamina C to kwas L-askorbinowy.
Litera L oznacza izomer o konfiguracji względnej „L”. Sama nazwa „witamina C lewoskrętna” wzięła się najprawdopodobniej od tego, że oznaczenie „L” pochodzi od łacińskiego słowa laevus, czyli lewy.
Jednak nie jest to powód, dla którego można byłoby nazywać witaminę C lewoskrętną. Witamina C to kwas askorbinowy i tyle.
Dalsze wyjaśnianie tych skomplikowanych pojęć i zawiłości nie ma teraz większego sensu.
Lepiej przejdźmy do sedna, czyli tego, czy warto pokłonić się witaminie C i potraktować ją jako cudowny lek na raka?
Medyczny hit witaminowych wlewów
Od lat 70. XX wieku temat przeciwnowotworowych właściwościach witaminy C powracał regularnie. Jednak od niedawna zaczęto przykładać większą wagę do jej podawania dożylnego, a nie doustnego.
Wyniki wielu badań laboratoryjnych przeprowadzonych m.in. przez National Cancer Instytut wykazały, że dożylne podawanie witaminy C może spowolnić wzrost i rozprzestrzenianie się komórek nowotworowych.
Obszerną pracę przeglądową w języku polskim pt. „Witamina C jako oręż w walce z rakiem” opublikował również Zakład Chemii Medycznej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Temat leczenia raka witaminą C tak naprawdę na dobre wrócił do obiegu w 2014 roku, kiedy to naukowcy z Bostonu, w czasopiśmie „Science Translational Medicine” opublikowali wyniki swoich imponujących (jak sami je nazwali) badań dotyczących terapii raka tą witaminą.
Eksperyment przeprowadzony na myszach, na 22 pacjentkach chorych na nowotwór jajnika w zaawansowanym stadium oraz na samych komórkach nowotworowych w laboratorium wykazał, że podawanie dużych dawek witaminy C połączonych z chemioterapią zahamowuje postęp nowotworu oraz często prowadzi do szybszego umierania komórek nowotworowych.
Jednak ma to sens tylko wtedy, gdy witamina C podawana jest dożylnie w postaci utlenionej formy witaminy C, czyli kwasu dehydroaskorbinowego. Wlewy powodują, że działa ona o wiele szybciej i dociera do miejsc, w których jest najbardziej potrzebna.
Do podobnych wniosków doszli niedawno naukowcy z Uniwersytetu w Iwoa. Udowodnili, że dożylne podawanie witaminy C jest o wiele skuteczniejsze niż doustne, ponieważ sprawia, że jej stężenie we krwi jest nawet od 100 do 500 razy wyższe.
W Polsce, w niektórych klinikach z powodzeniem praktykuje się stosowanie wlewów wysokich dawek witaminy C. Terapia ta skuteczne rezultaty przynosi w spowolnieniu wzrostu:
- Raka wątroby
- prostaty
- jelita grubego
- trzustki
- łośliwego nerwiaka niedojrzałego
- innych typów nowotworów
Leczenie zazwyczaj polega na kilkutygodniowej terapii dożylnej z częstością do 2-3 wlewów w tygodniu, ze stopniowo zwiększającymi się dawkami, aż do osiągnięcia (w zależności od nowotworu) pożądanego stężenia witaminy C we krwi.
U pacjentów z rakiem, dożylna witamina C polepsza przebieg terapii raka, gdyż niszczy komórki nowotworowe, zmniejsza skutki tradycyjnego leczenia, poprawia apetyt i pomaga pacjentom pozostać bardziej aktywnym.
Wieści od samych lekarzy i pacjentów donoszą o znacznej redukcji bólu towarzyszącego chorobie nowotworowej już na samym początku terapii. Ponadto odnotowuje się poprawę stylu i komfortu życia pacjenta, zwiększenie poziomu energii i niwelowanie zmęczenia.
Dlaczego zatem wciąż blokowane jest rozpowszechnienie wlewów witaminy C jako skutecznej formy leczenia raka?
Zapewne odpowiedź na to pytanie zna silne lobby farmaceutyczne, które broni swoich interesów. Bo któż, prowadząc intratne biznesy, byłby zainteresowany sabotowaniem własnej produkcji?
Kto chciałby zlikwidować koło napędzające wielomilionowy rynek lekarstw stosowanych w leczeniu oraz rehabilitacji chorób nowotworowych? Chyba tylko naprawdę odważni… ale może, kiedyś… Przecież do odważnych świat należy!
Sprawdzony produkt Witamina C
P.S. Informacje są prywatnymi opiniami i poglądami. Nie są pisane przez lekarza. Nie są one fachową opinią, ani poradą medyczną. Nie mogą zastąpić opinii i wiedzy pracownika służby zdrowia, np lekarza. Wszelkie rady które są na mojej stronie, stosujesz wyłącznie na własną odpowiedzialność.