Człowiek z Marree – ten wyryty na australijskim pustkowiu rysunek do dziś pozostaje zagadką. Kto go wykonał? Jak? Czym i dlaczego? – Na te i inne pytania od prawie 20 lat poszukuje się sensownych odpowiedzi, a samo istnienie tego rysunku stanowi jedną z największych tajemnic Australii.
Tajemnicze faxy
Był początek lipca 1998 roku, kiedy do właściciela pubu (czyli najważniejszego miejsca wymiany informacji w małych miasteczkach) w William Creek, w południowej Australii dotarł fax informujący o tym, że na pustyni w pobliżu słonego, ogromnego jeziora Eyre znajduje się olbrzymi rysunek Aborygena.
Wiadomość tę uznano za żart i zupełnie ją zlekceważono.
26 lipca 1998 r. pilot czarterowy Trevor Wright latał między miastami Marree i Coober Pedy, kiedy zauważył z wysoka tę „wyrzeźbioną” w suchej ziemi postać.
Wiadomość tę przekazał drogą radiową do swojej bazy, a samemu rysunkowi zrobił kilka zdjęć z lotu ptaka.
Po kilku następnych dniach ten sam fax, lecz tym razem wraz ze zdjęciem dotarł do pubu w maleńkim miasteczku Marree.
W wiadomości znajdowało się kilka kontrowersyjnych lub niezrozumiałych w owym okresie dla tamtejszej ludności informacji.
Po pierwsze podano dokładne współrzędne geograficzne miejsca z dokładnością, co do stopni, minut i sekund, wskazujące na to, że ktoś, kto je podawał, zwyczajnie się na tym znał.
Po drugie odległości podano w milach, a datę i czas nadania faxu w zapisie amerykańskim, czyli w kolejności rok-miesiąc-dzień (Australijczycy nie znali wtedy takiego oznaczania).
W faxie znajdowało się także niezrozumiałe dla miejsca określenie „rezerwat Aborygenów”.
Wiadomość ta szybko zyskała rozgłos, a o rysunku Aborygena w Australii zrobiło się głośno na całym świecie.
Człowiek z Marree – ziemski olbrzym
Rysunek „Człowieka z Marree” leży na bezludnym płaskowyżu około 60 kilometrów na zachód od malutkiego miasteczka Marree w południowej Australii.
Geoglif jest gigantyczny.
Jest największym rysunkiem tego typu na świecie.
Doskonale widać go z satelity.
Można go samodzielnie zobaczyć przy pomocy programu Google Earth, ustawiając współrzędne 29″31`28″ S 137 „27`56” E na wysokość ok. 8 kilometrów.
Rysunek przedstawia nagą postać Aborygena w masce-kokonie, który w lewej ręce trzyma coś w rodzaju bumerangu lub dzidę służącą do rozpraszania stad ptaków.
Człowiek z Marree ma około 4,2 km wysokości.
Długość całego konturu wynosi ok. 28 km.
W czasie odkrycie kontur liczył 30 centymetrów głębokości i ok. 35 metrów szerokości.
Jego krawędzie są wyraźne i ostre, a sam kształt jest bardzo dokładnie odwzorowany pomimo zróżnicowanej struktury terenu.
Zagadkowe powstanie
Jak już wcześniej wspomnieliśmy po odkryciu rysunku, pojawiały się dziwne faxy z niby wskazówkami.
Wysyłane wiadomości wskazywały, że ich autorem jest osoba pochodząca z Ameryki.
Na miejscu, gdzie „wyryty” jest Człowiek z Marree w styczniu 1999 roku w pobliżu nosa Aborygena, odnaleziono małą tablicę z flagą Stanów Zjednoczonych, jednak potraktowano to jako żart, który miał odwrócić uwagę śledczych od prawdziwego twórcy.
W przeciwieństwie do innych geoglifów znalezionych na całym świecie, które zostały odkryte i stworzone już dawno temu, Człowiek z Marree został „wyryty” w krajobrazie dopiero 19 lat temu, gdyż sam pilot Wright twierdził, że nad tym terenem latał już bardzo długo, a podobnych rzeczy, aż do pamiętnego dnia lipca 1998 roku wcześniej nie widział.
Od początku pojawiało się wiele spekulacji na temat jego powstania, jednak do dziś jego twórca i powód stworzenia pozostaje niewiadomą.
Nie znalazł się żaden, chociażby pojedynczy świadek, który miałby na ten temat coś sensownego do powiedzenia.
Ze względu na ukształtowanie terenu, a przede wszystkim na wysokie, nieosiągalne skarpy, odrzuca się tezę, że do tworzenia tegoż rysunku użyto ciężkiego sprzętu.
Poza tym dokładne śledztwo nie przyniosło żadnych rezultatów w poszukiwaniu śladów opon, maszyn itp.
Krążyły również teorie, że Człowiek z Marree jest dziełem istot pozaziemskich lub ostrzeżeniem dla pani polityk Pauline Lee Hanson’s w kwestii jej rasistowskich komentarzy dotyczących australijskich Aborygenów.
Prawdopodobną teorią wydawał się fakt, że rysunek wykonał Bardius Goldberg, australijski, ekscentryczny artysta, który zapragnął stworzyć rysunek, który byłby widziany z kosmosu.
Zapytany o to, czy miał związek z tworzeniem Człowieka z Marree, ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył.
Teorii tej jednak nie udało się dokładnie zbadać, bowiem w 2002 roku Goldberg zmarł i zabrał tajemnicę ze sobą do grobu.
Eksperci uważają, że wytyczenie tak idealnego konturu wymaga użycia zaawansowanych technologii i możliwe jest jedynie przy użyciu geodezji satelitarnej, do której dostęp mają nieliczni.
W czasach, kiedy wysłano faxem informację o Człowieku z Marree, nie było Google Earth, a dostęp do zdjęć satelitarnych miało tylko wojsko i meteorolodzy, dlatego też zakłada się, że pierwsze zdjęcie pochodzi z wojska.
Pewne jest to, że ten, kto podjął się przedsięwzięcia stworzenia tego rysunku, miał dużo czasu i pieniędzy.
Obliczenia australijskich specjalistów wskazują, że do stworzenia takiej rzeźby potrzeba byłoby prawie dwóch milionów dolarów.
Kto pokusiłby się o taką inwestycję i po co?
I kiedy to zrobił, skoro pilot latający nad tymi terenami nic wcześniej nie zauważył?
A może nie chciał zauważyć?
Człowiek z Marree zapewne jeszcze na długo pozostanie zagadką i wciąż będą tworzone nowe, bardziej lub mniej fascynujące spekulacje na jego temat.
Tymczasem australijskie władze nie dbają o jego ochronę, a jedynie skupiają się na czerpaniu zysków płynących z żądnych zobaczenia tego największego na ziemi rysunku turystów.