Adolf Hitler przeżył – nieznane fakty!
1 maja 1945 roku świat usłyszał sensacyjną wiadomość o śmierci jednego z najbardziej wyrazistych, okrutnych i znienawidzonych przywódców w historii. Adolf Hitler miał zastrzelić się dzień wcześniej tuż po obiedzie – około godziny 15. Informacja szybko wywołała euforię, ale kurz równie szybko opadł i okazało się, że ta śmierć wcale nie jest taka oczywista.
Tym bardziej, że wokół okoliczności tego samobójstwa narastały liczne sprzeczności. Oczywiście, bardzo realne wydawało się że Wielki Wódz, mimo ogromnej odporności psychicznej, nie wytrzymał presji zbliżającej się porażki.
Z drugiej strony, doszczętnie spalone zwłoki i brak jednoznacznej identyfikacji sprawiły, że sytuacja natychmiast dołączyła do panteonu „teorii spiskowych”,że Adolf Hitler nadal żyje. I się zaczęło….
Niezliczone donosy na całym świecie miały wskazywać na to że Hitler żyje i ma się świetnie.
Spekulowano na temat każdego, kto pojawiał się nowy w danej społeczności i mógł przypominać Fuhrera. Malowano portrety pamięciowe – z długimi włosami, z łysiną, z brodą lub całkiem bez zarostu.
Nikt ostatecznie nie spotkał go ponownie, ale też nikt nigdy ostatecznie nie udowodnił tej śmierci w ostatnim dniu kwietnia w Berlinie – choć w działania śledcze zaangażowały się mocno siły FBI.
A kiedy okazało się, że przestrzelona podczas samobójstwa czaszka Hitlera, pochodząca z jego bunkra, w rzeczywistości należy do kobiety – zaczęto spekulować na całego.
W 1948 roku do Amerykanów zgłosiła się Polka, mieszkająca niedaleko Legnicy.
Jej sąsiad, łudząco podobny do nazistowskiego przywódcy, miał mieszkać po sąsiedzku.
Służby USA, choć nie zbagatelizowały tej informacji, nie chciały angażować się w działania na terenie okupowanym przez ZSRR. A sprawa, z czasem, przycichła.
Inaczej jest z tropem argentyńskim. Podobno Hitler na trzy dni przez upozorowanym samobójstwem, w łodzi podwodnej (lub samolotem – tu również teorie są rozbieżne) został przetransportowany do Ameryki Południowej.
Tam, w towarzystwie swojej ukochanej Ewy Braun, miał do późnej starości żyć w spokojnym ranczo, z dala od niepotrzebnego rozgłosu. Zmarł w wieku 73 lat, w połowie lutego 1962 roku.